środa, 30 czerwca 2010

Wydajemy pierwszy numer!

Za chwilę ważne wydarzenie. Odsłaniamy pierwszy międzypokoleniowy blog o Warszawie.
Dzięki sile i kreatywności garstki osób udało nam się stworzyć pierwszy numer nietypowego internetowego pisma.
Tworzą je ludzie, których na pierwszy rzut oka dzieli bardzo wiele: są w różnym wieku, od 17 do ponad 67 lat, mają różne dziennikarskie doświadczenia i nie dla wszystkich z nich Warszawa to rodzinne miasto. 
Łączy ich natomiast sympatia do stolicy, otwartość na wymianę umiejętności i chęć stworzenia wspólnie czegoś, mimo wielu barier, pozornie wykluczających współpracę, jak różnice dzielące pokolenia.
Warszawa potrzebuje ludzi w różnym wieku i inicjatyw międzypokoleniowych, bo to one integrują społeczność, wzmacniają poczucie zakorzenienia w mieście i pomagają usuwać narastające stereotypy i uprzedzenia. 

Mamy nadzieję, że redakcja jeszcze nie raz udowodni, że starsze osoby nie są przezroczyste, a młodzi nie zawsze działają według schematu: zrobić, a potem pomyśleć.

Przed nami pierwsza odsłona bloga. Pod lupę wzięliśmy ulicę Chmielną. Obejrzeliśmy ją dokładnie z wielu perspektyw. Spacerowaliśmy razem na odcinku od Nowego Światu do Pasażu Wiecha, zaglądaliśmy w bramy, odwiedzaliśmy sklepy, galerie i kawiarnie, rozmawialiśmy z przechodniami, opowiadaliśmy sobie historie o dawnej Rutkowskiego. Próbowaliśmy też uchwycić charakter i atmosferę Chmielnej na kilku zdjęciach. 

Ostatnio Chmielna zaczyna wzbudzać coraz więcej emocji, zarówno wśród mieszkańców Warszawy, jak i urzędników. Dowodem tego jest właśnie inicjatywa Projekt Chmielna Fundacji Czy Mogę Pomóc, której fundator - Centrum Medyczne - zakupił przychodnię lekarską przy Chmielnej 14. Celem przedsięwzięcia jest przywrócenie ulicy dawnego blasku. 

W ramach swoich działań fundacja zaprosiła do współpracy architektów, by nieodpłatnie przygotowali trzy różne koncepcje zmian, które można wprowadzić na skwerze przy ulicy, a Urząd Dzielnicy Śródmieście oraz Zarząd Terenów Publicznych zdecydowały się zrealizować projekt rewitalizacji tego miejsca.

Do 19 lipca w ramach konsultacji mieszkańcy, turyści i przedsiębiorcy z ulicy Chmielnej mogą zasugerować, co trzeba zmienić, aby skwer stał się bardziej przyjazny.
Szczegółowe informacje dotyczące konsultacji spoełcznych oraz projekty przebudowy skweru dostępne są na stronie Dzielnicy Śródmieście:

Co wynikło z naszych obserwacji tej ulicy zobaczcie sami.
Zapraszamy do lektury. Czekamy na uwagi, komentarze, sugestie i maile do redakcji: redakcja.miedzypokoleniowa@e.org.pl 

Może macie pomysł na temat, którym powinniśmy się zająć w kolejnych wydaniach.
Następna odsłona bloga już za dwa tygodnie, na warsztat bierzemy Pragę.

Karolina Pluta.

Iść czy nie iść na (Chmielną) - oto jest pytanie...

Idę.
Mijam Panią Naturę, która na samym początku ulicy sprzedaje kwiaty.
Dalej rosną palmy.

I inna przyroda.
Są ludzie. 
 Zwierzęta.
 Rowery.
 I roboty ( chociaż ich nie widać).
 Są sms-y.

I mms - y.
Komunikaty o zaginionych.
Miejsca przyjazne i nieprzyjazne przyjemnościom ciała.


Teraz Ty nadajesz kierunek.

Od Ciebie zależy, czy będzie niebezpiecznie.

Czy świetnie.


Autorką tekstu i zdjęć (wszystkie zostały zrobione na ulicy Chmielnej w Warszawie) jest Marta Zabłocka.

Kolorowa Chmielna w szarym PRL-u

W PRL-u Chmielna oferowała obywatelom wspaniałe złudy: wolnego handlu, wolnego słowa i otwarcia na świat. Gościła komunistyczne wentyle bezpieczeństwa: prywatne sklepiki, 
Kabaret Pod Egidą, redakcję Polityki i kino Atlantic.

Chmielna z PRL-u to oczywiście podziemny pseudonim. Nazwa oficjalna to: Rutkowskiego. Zjeżdżają się na nią ludzie z całej Polski, bo jest tu to wszystko, czego nie ma gdzie indziej. W prywaciarskich sklepikach – dla strażników systemu niegroźnych, bo tylko nikły procent ludności ma cień wiedzy, jak się prowadzi firmę - są ciuchy szał-ciał elegancja. Raz, dwa razy w roku coś się uda zaoszczędzić i kupić. I wtedy jest się naprawdę szczęśliwym. Wentyl bezpieczeństwa spełnia swoja rolę.

W Towarzystwie Przyjaciół Sztuk Pięknych pod nr 5 w latach 1968-1975 grywa kabaret Pod Egidą.
Jan Pietrzak musi opóźnić premierę o kilka miesięcy, bo trwają zacięte boje z cenzurą. Ówczesny polski inteligent pożąda Egidy namiętnie - to jedyne takie miejsce w Polsce. Wschodzące sławy poetyckie Jonasz Kofta i Adam Kreczmar, genialni aktorzy Kazimierz Rudzki i Barbara Kraftówna oraz Jan Stanisławski, Wojciech Siemion i Anna Prucnal prezentują teksty dla publiczności, która śmieje się ze ściśniętym gardłem, bo są tak straszliwie polityczne, że strach się bać! Tej złośliwej sugestii, ośmieszającego domysłu, dwuznacznego podtekstu, perfidnej dwuznaczności, szyderczego przypuszczenia i okrutnego podejrzenia, że to O TO właśnie chodzi! O to, co z tyłu głowy tylko, bo niedopuszczane do przednich płatów mózgowych, bo zakazane, bo bezpieka, bo nielegalne stanowczo poza tą mikroskopijną salką, pełną tytoniowego dymu. Pod Egidą to niemiłosiernie ocenzurowany, ale jednak wentyl. Pół Polski na ucho sobie opowiada, co słyszał na Chmielnej znajomy znajomego.

Pod tym samym adresem w latach 1970-1975 działa redakcja tygodnika „Polityka”. W Polsce nie ma inteligenta, który jej nie czyta. To jedyne pismo, które opowiada nam o Polsce i o świecie za żelazną kurtyną. Jej szefowi, Rakowskiemu, udaje się przekonać partyjnych włodarzy, że dla dobra ojczyzny pod wezwaniem PZPR musi istnieć szczelina, „wiecie, rozumiecie...” -wentyl. Polski inteligent dostaje więc, w charakterze dobrze oskrobanej marchewki, teksty, których nigdzie indziej cenzura by nie puściła.

Na końcu Chmielnej, tuz przed Marszałkowską - Atlantic, najstarsze kino stolicy i pierwsze otwarte po wojnie. Warszawiacy biegają do niego co roku z okazji Festiwalu Festiwali Filmowych, nazwanego potem Konfrontacje. To jedyna w Polsce okazja, aby zobaczyć światowe hity z ostatnich lat. Wentyl bezpieczeństwa, do którego stoją kolejki, jakich dzisiejszy młody widz nawet wyobrazić sobie nie potrafi. Kolejki do reglamentowanej wolności.
Takie były kolory Chmielnej w szarym PRL-u.

Elżbieta Kisielewska

czwartek, 17 czerwca 2010

Pogotowie Filozoficzne w ramach redakcji!

Dlaczego Pogotowie? Bo trochę  śmiesznie, i choć również  trochę strasznie, to trafnie. I z dystansem. A w dużej mierze o to właśnie chodzi.

„Primum vivere deinde philosophari” to przesłanie towarzyszące Pogotowiu Filozoficznemu od listopada. Na naszych warsztatach jest miejsce, i na klasyczny tekst filozoficzny, i na nowinki ze świata sztuki, nauki, historii, polityki, życia codziennego. Niemniej największą wartością spotkań jest możliwość skonfrontowania różnych myśli filozoficznych z doświadczeniem życiowym poszczególnych uczestników.

Zaczęliśmy od rozważań na temat natury człowieka, w czym pomogła nam Beata Maćkowiak–Serazetdinow, założycielka pierwszego w Polsce Instytutu Terapii Filozoficznej. Zastanawialiśmy się: Co jest istotą człowieczeństwa?, jak to jest między nami zwierzętami?, Na czym polega podróżowanie filozoficzne? Wraz z Jarosławem Markiem Spychałą definiowaliśmy sens życia i zastanawialiśmy się na głos, ale i pewnie każdy także po cichu, jak to jest z tym sensem w praktyce.

Zapraszamy do kontaktu w każdej postaci – komentowania naszych rozważań  za pośrednictwem bloga Redakcji Międzypokoleniowej,  bezpośredniego udziału w warsztatach, które odbywają się regularnie co dwa tygodnie na Mokotowskiej 55/50.

Kontakt: Marta Pawlaczek
pogotowie.filo@gmail.com, 601844373

Podglądanie ulicy Chmielnej.

Pracujemy warsztatowo.
Spotkanie poprowadzi Piotr Partyka.
Dziś idziemy w teren podglądać ulicę Chmielną.


czwartek, 10 czerwca 2010

Pracujemy!

Od pierwszego spotkania redakcji minęło już trochę czasu, cały czas pracujemy warsztatowo, piszemy, redagujemy teksty, niektórzy robią zdjęcia inni rysują komiksy.

Zastanawiamy się co to znaczy międzypokoleniowy/ międzypokoleniowa i czy Warszawa jest przyjazna inicjatywom międzypokoleniowym?

Przygotowujemy pierwsze materiały, już 23 czerwca podzielimy się z czytelnikami naszymi warszawskimi obserwacjami.

A tymczasem, krótka zajawka w postaci rysunku Marty Zabłockiej: