środa, 27 października 2010

LATAJĄCE BABCIE - DZIECIOM

Ta urocza książeczka z prostymi, sympatycznymi rysunkami, jest zwieńczeniem ponad
półrocznej akcji łódzkich kobiet 55+ i dowodem „na piśmie” na to, jak znakomite
rezultaty osiągnąć można łącząc społeczną pasję i energię z mądrą strategią sponsorską.



W „Latających babciach” jest wszystko to, co lubią dzieci: bohaterami najprzeróżniejszych
sytuacji życiowych, opisywanych w wierszykach, opowiadaniach, bajkach, baśniach i
zgadywankach, są leśne i polne zwierzątka i rośliny. To istotki rozgadane, rozwibrowane, pełne
życia, pomysłów i nastrojów. Od czytania o nich aż wiruje w oczach i uszach, bo dzieje się tam, że
hej! Jest gwarnie, radośnie i zabawnie. Czytelnik ma przed sobą wielką leśną scenę, zapełnioną
mnóstwem postaci, z ciągle zmieniającą się akcją, a cała ta bajkowa twórczość służy ich autorom
- dwunastu Babciom i jednemu Dziadkowi - do żywej, teatralnej zabawy z dziećmi.
Latają Babcie po Łodzi i okolicach , w domach dziecka , przedszkolach, placówkach wychowawczych
i bibliotekach. Bawią się z nimi, nie tylko czytając, ale i pokazując swoje bajki wzbogacone
scenografią, kostiumami, oprawą muzyczną , a przede wszystkim –własnym wykonaniem!

 To całe, poważne przedsięwzięcie - artystyczne i logistyczne wymyśliła dla siebie i swoich
rówieśniczek twórcza i energiczna łodzianka, Urszula Machcińska. I prowadzi je w formie
warsztatów z pisania i opowiadania bajek z godną podziwu, a nawet zaraźliwą pasją .

Autorka zdobyła patronat szanowanej organizacji pozarządowej Kobiety.lodz.pl, działającej pod
egidą znanej wszem i wobec innej twórczej i energicznej łodzianki Bogny Stawickiej. Pod jej
szyldem projekt został wysłany na konkurs Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” - „Seniorzy
w akcji” i jako jeden z 37 (spośród 446 nadesłanych), zdobył poparcie finansowe ze środków
Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.

Latające Babcie nie są statystycznymi kobietami 55+, oglądającymi telewizję przez pięć godzin
dziennie. Projekt stał się nie tylko sposobem na realizację ich osobistych marzeń i ambicji, ale
dzięki niemu powstała zaprzyjaźniona grupy, połączona wspólnym działaniem twórczym i
wspólną ideą. Niesie radość najmłodszym, najbardziej spragnionym, a często pozbawionym
takich przeżyć dzieciom.

Latające Babcie są coraz szerzej rozpoznawalne. O ich pracy mówią łódzkie media. Zaprosiła
je Kancelaria Prezydenta RP, aby w Belwederze na Gali Wolontariatu odebrały jedno z trzech
wyróżnień za działalność wolontariacką w 2009 roku. A ostatnio europosłanka PO, Joanna Skrzydlewska zaprosiła je na wizytę do Parlamentu w Strasbourgu.

Ula Machcińska szykuje do druku następną książeczkę. A jej Latające Babcie są niezbitym
dowodem na to, że lata 55+ mogą być w życiu człowieka czasem samorealizacji i sukcesu. 
I w dodatku - z korzyścią dla innych.

Więcej o Latających babciach można przeczytać  tu.

tekst: Elżbieta Kisielewska
zdjęcie: Krzysztof Pacholak

wtorek, 26 października 2010

Gość w redakcji - Hanna Nowakowska

21 października, jak co czwartek, redakcja międzypokoleniowa zebrała się na Mokotowskiej 55 by omówić bieżące sprawy, zaplanować przyszłe tematy i trochę konstruktywnie się posprzeczać.


Tego dnia jednak mieliśmy gościa. Odwiedziła nas Hanna Nowakowska z fundacji działającej na rzecz aktywności i rozwoju osobistego kobiet „Ja kobieta”. Spotkanie miało charakter poznawczo-refleksyjny. Niektórzy z nas po raz pierwszy usłyszeli o takich projektach jak „Głos osób starszych. Siła przyszłości” czy niezwykle interesującym i wartym kontynuacji „Mateczniku. Banku Czasu Matek”.

„Ja kobieta” działa od połowy lat 90. i prowadzi kilka portali internetowych, skierowanych do seniorów (www.forum.senior.info.pl) i seniorek (kobieta50plus.pl, women50plus.org). Oglądając strony wymieniliśmy się spostrzeżeniami na temat funkcjonowania platformy internetowej skierowanej do osób po pięćdziesiątce. 

Fundacja „Ja kobieta” prowadzą dwie inicjatorki projektu i rzesza osób wspomagających. To źródło ciekawych, wybiegających w przyszłość - jeżeli chodzi o potrzeby osób starszych (głównie kobiet) - projektów i inicjatyw. To także kolebka działań, których celem jest mówienie o tym, co ważnego już się wydarzyło („Odzyskać z niepamięci”).

„Starość nie jest pojęciem biologicznym” – nad tym, dość kontrowersyjnym, stwierdzeniem zastanawialiśmy się na końcu naszego spotkania. To prawda, że nasze ciało zaczyna nas coraz bardziej obchodzić (czytaj: niepokoić) wraz z wiekiem, a z upływem czasu musimy się godzić na ograniczenia, o których wcześniej byśmy nawet nie pomyśleli. Ale starości nie definiujemy tylko i wyłącznie poprzez jej zewnętrzne objawy. Termin „stary” konotuje wiele wyobrażeń, różnych kulturowych klisz i obrazów. Warto jednak uświadomić sobie, że możemy mieć wpływ na to, jak owe wizje się kształtują. Z taką też myślą pożegnaliśmy naszego gościa i zabraliśmy się do roboty!

tekst: Marta Pawlaczek
zdjęcia: Marta Zabłocka

sobota, 23 października 2010

Senioralia 2010 w Bibliotece Narodowej

Zapraszamy na jutrzejsze warszawskie Senioralia w budynku Biblioteki Narodowej!

W programie atrakcje dla seniorów, stanowiska promujące Uniwersytety Trzeciego Wieku i inne organizacje działające na rzecz seniorów, przegląd grup artystycznych seniorów: kabaretów, form teatralnych, estradowych, zespołów muzycznych i wokalnych oraz grup tanecznych.

Dla gości Senioraliów przewidziana jest oferta wydawnictw prawniczych, biur turystycznych, banków.


Senioralia odbędą się 24 października w budynku Biblioteki Narodowej przy Al. Niepodległości 213, w godz. 11.00 – 18:00.

Organizatorem wydarzenia jest Fundacja Towarzystwo Demokratyczne Wschód, przy której działa Uniwersytet Otwarty Trzeciego Wieku oraz Biuro Polityki Społecznej m.st. Warszawy.

wtorek, 19 października 2010

Redakcja w gościach, goście w redakcji!

Rok akademicki 2010/2011 oficjalnie już się rozpoczął, także na Uniwersytetach Trzeciego Wieku. Redakcja Międzypokoleniowa, zaprzyjaźniona z wieloma warszawskimi uczelniami dla osób 50+ miała okazję zaprezentować się dzisiaj w Bemowskim Centrum Kultury, opowiedzieć o samej idei, o tym jak wygląda działanie w jej ramach, zachęcić do współpracy.

Z kolei już w najbliższy czwartek, 21 października, o godzinie 18.00 Redakcja gościć będzie Hannę Nowakowską z Forum 50+ i fundacji "Ja Kobieta", która opowie o pracy w redakcji internetowej skierowanej do osób po 50. roku życia, o ciekawych inicjatywach w jej ramach podejmowanych.

Wszystkich zainteresowanych dołączeniem do redakcji serdecznie zapraszamy!

Czekamy na was jak zwykle w siedzibie Towarzystwa Inicjatyw Twórczych "ę" na Mokotowskiej 55.

piątek, 15 października 2010

Przy kawie z książką...

Na początku września dla tych, którzy lubią łączyć książkę z kawą powstało nowe miejsce na Gałczyńskiego 7, założyciele - Paweł Goźliński, szef "Dużego Formatu", dodatku do "Gazety" oraz dwaj reporterzy - Mariusz Szczygieł i Wojciech Tochman zapraszają do „Wrzenia Świata”.
Zanim jednak „Wrzenie Świata” na dobre wpisze się w warszawski krajobraz kawiarniano-księgarniany, wybraliśmy się na spacer i zapukaliśmy do jego najbliższych sąsiadów.


W przestronnym Trafficu intymności z książką można szukać w labiryncie regałów, w Czułym Barbarzyńcy właściciel księgarni sam wita gości, a w Tarabuku można znaleźć białe kruki. Czym przyciągają warszawiaków i czy są to miejsca międzypokoleniowe? Postanowiliśmy to sprawdzić.

Pierwsze kroki skierowaliśmy do Traffica- centrum Warszawy Bracka 25. Księgarnia mieści się w dawnym domu handlowym Braci Jabłkowskich. Pozostała po nim konstrukcja ze wspaniałymi schodami, witraż i atmosfera, której nie można gdzie indziej odnaleźć.
Miejsce wypełnione tysiącami książek, płyt, dvd, gazet i czasopism z dwoma kawiarniami- jest pułapką dla każdego kto ma odrobinę szacunku do słowa drukowanego.
I to bez względu na wiek.
Pułapką - bo wejście do księgarni to minimum godzina wyjęta z dnia. A to cenne dla tych, którzy mają czasu w nadmiarze.

W Trafficu panuje swobodna, niezobowiązująca atmosfera, siedząc przy jednym ze stolików na piętrze nie masz uczucia, że obsługa za moment Cię wyniesie, a swobodny dostęp jest do wszystkiego co sklep oferuje. Możesz przejrzeć, przeczytać wszystko co Cię zainteresuje. Na każdym z pięter jest odpowiednio dużo miejsc do siedzenia, a kiedy jednak tych miejsc zabraknie możesz siąść na schodach, albo na podłodze pomiędzy regałami.

Krótki przewodnik - parter czasopisma, kasy, kawiarnia - o niej później.
Przy wejściu stoły pułapki czyli najnowsze książki - odwrotnie od salonów Empiku zasłanych książkowymi wampirami - wita nas tom "Dzienników" Mrożka i Yannicka Haenel’a “Jan Karski”.
Pierwsze piętro to beletrystyka, poezja, książki historyczne i co tam jeszcze. Warto przyjrzeć się sekcji komiksów. Na tym samym piętrze jest jeszcze dział papierniczy z interesującymi drobiazgami.
Drugie piętro - książka naukowa, popularno naukowa, podręczniki do nauki języków - etc.
Uwaga nie robiliśmy inwentaryzacji -zatem nasze opisy księgozbioru mogą być niepełne.
Specjalna przestrzeń dla dzieci z miejscami zabaw dla młodych czytelników.
Masz dziecko, masz wnuki - znakomite miejsce do wprowadzenia w świat książki.

Wreszcie trzecie piętro kawiarnia z jedzeniem, ale to jej wtórne przeznaczenie.
Odbywają się tu projekcje filmów. spotkania autorskie czy promocje książek, ale też spotkania fanów Gwiezdnych wojen. We wrześniowym harmonogramie naliczyliśmy 14 dużych wydarzeń.
W piwnicach fantastyczny sklep płytowy - możecie odsłuchać kilkanaście płyt - w całości!
oraz dobrze zaopatrzony dział video z pozycjami rzadko spotykanymi - klasyka i dokument.
Pomiędzy piętrami można przemieszczać się, w zależności od upodobań, schodami lub windą, w międzyczasie oglądając liczne wystawy zdjęć, które wkomponowują się przestrzeń księgarni.

Co nas drażniło? Smutek kawiarni na antresoli - jakoś nie pasuje do tego miejsca. Słaba kawa za 6 zł /espresso/ nędznie wyglądające ciastka, w pustej przestronnej lodówce, na której inni goście pozostawili odciski swoich palców - na wszelki wypadek nie próbowaliśmy. Wejście po schodach dość strome nieprzyjazne osobom starszym - niepełnosprawni nie mają co marzyć o dostaniu się na to półpiętro. Ukryte toalety, mogą wpłynąć na brak komfortu wędrujących po księgarni czytelników. Informacja o książkach do zdobycia, acz okupiona pewnym trudem, pracownicy księgarni, tak jak i klienci potrafią zniknąć na jakiś czas pomiędzy regałami.
Dla tych, którzy wolą zostać w domu jest strona internetowa - www.traffic-club.pl ze sklepem.


Kolejne miejsce na naszej kawiarnianej trasie to “Czuły barbarzyńca” na Powiślu - adres ul.Dobra 31.
Jedna z pierwszych w Warszawie ksiegarnio-kawiarni prowadzona przez Tomka Brzozowskiego wydawcę, krytyka literackiego i miłośnika prozy Bohumila Hrabala. Właściciel przywitał nas osobiście, gdy tylko przekroczyliśmy próg kawiarni.

Przestrzeń jest podzielona wyraźnie na dwie części, w jednej z nich w ukryciu znajduje się bar, który ostatnio chyba podupadł. Wczesne popołudnie a tu trzy ciasta na krzyż i jedna kanapka, zresztą niezachwycająca. Duży wybór herbat, niezła kawa – cena popularnej latte 8 lub 12 złotych w zależności od wielkości.
Ok - o ile bywa się tu raz na jakiś czas, gorzej kiedy częściej chcesz spędzić czas na czytaniu i sączeniu kawy. Kilka stolików, parę kanap, poustawiane pomiędzy nimi krzesła sprawiają wrażenie ścisku. I jedna rzecz, która nam się nie spodobała – w środku można palić, obawiamy się, że dym może nie służyć książkom i niektórym czytelnikom.

W drugiej części Czułego, króluje duży stół i książki. Wybór tytułów ma autorski charakter, można dostrzec ślady literackich fascynacji właściciela.
Nie znaczy to, że nie znajdziemy tu przyzwoitego kryminału czy błahej powieści, ale nie jest miejsce przyjazne Grocholi czy Kalicińskiej.
Za to gmerając pomiędzy grzbietami książek można natrafić na zastanawiające tytuły wydane w niszowych wydawnictwach przyzwoitych uczelni. Ot, na przykład monografia STASI wydana przez Uniwersytet Warszawski.
Na półpiętrze, które wydaje się trochę niedostępne, skryli się studenci, rozprawiający być może o książkach albo zwyczajnie plotkujący na chwilę przed rozpoczęciem roku akademickiego.
Pośrodku huśtawka przydatna gdy odbywają się “Czułe czytanki” czyli czytanie książek dla dzieci.
Ponadto - duży wybór kalendarzy i notesów kultowej firmy Moleskine i aktualne numery Wallpaper .
Toaleta tajna, przy zejściu do niej można spaść z ostatniego schodka.
Zatem -ostrożność wskazana.
Wreszcie na koniec cichy apel - umyjcie szyby wystawowe, za moment z ulicy nie będzie widać czy to księgarnia czy sklep z różdżkami/czytaj Rowlings!
Adres internetowy www.czuly.pl


Idziemy dalej, ale zostajemy na Powiślu z Dobrej przemieszczamy się Browarną 6 i lądujemy w Tarabuku. Na pierwszy rzut oka podobne miejsce do Czułego jednak funkcjonujące trochę na innych zasadach. Mamy książki -mamy kawę -mamy miejsca do siedzenia-stoły,dostęp do Wi Fi czyli standard. Dodatkowo jednak na tarasie przed księgarnią parę stolików i parking dla rowerów.
Palacze mają pecha w Tarabuku do książki nie zakurzą. Bufet obficie zaopatrzony-dają śniadania dla śpiochów -księgarnia czynna od 10.00. W porze obiadu można zjeść zupę albo tartę warzywną z sokiem pomidorowym lub jogurtem za 8 -10 złotych. Jeśli kupicie książkę za minimum 30 zł, to espresso dostaniecie za darmo!


Książki -widać ciekawe pozycje z humanistyki wręcz białe kruki wydawane w nakładzie 1000 egz przez uniwersyteckie wydawnictwa. Dużo zaskakujących pozycji.Ot choćby taka książka - Yasunari Kawataba ”Maijin-mistrz go”. Książka wydana po polsku w 2004 roku i co dziwne ,dalej jest na półce. Kawataba to japoński laureat literackiej nagrody Nobla z 1968 roku.

Przestrzeń wydaję się być lekko zagracona, sporo stolików, na każdym z nich ażurowa dziergana serweta. Usiąść można nawet w witrynie, którą właściciele do tego przygotowali. Wokół kanapy, naprzeciwko baru stłoczyła się grupa bardzo międzypokoleniowa żywo o czymś dyskutująca. Toaleta znajduje się w końcu kawiarni za barem, trochę tam ciasno, ściany toalety to prawdziwa tablica ogłoszeń – wiszą tam plakaty zapowiadające ciekawe wydarzenia społeczno – kulturalne, jeśli chcesz zostawić jakąś informacje – nie ma problemu na półce znajdziesz taśmę klejącą.

Dla tych, którzy nie przepadają za kawiarnianym gwarem i unoszącym się zapachem kawy i zupy pomidorowej w powietrzu jest jeszcze jedno pomieszczenie, mały zaciszny pokój z dużym stołem i kanapami, atmosfera skupienia w nim panująca, może się kojarzyć tą jaka panuje w uniwersyteckiej czytelni.
W Tarabuku organizowane są regularnie spotkania filozoficzne, autorskie czy,warsztaty dla dzieci nazwą “Tarabajnie” ale dlaczego wstęp kosztuje na nie aż 10 zł od dziecka?
Adres internetowy www.tarabuk.pl.



Czy są to miejsca przyjazne ludziom starszym ?Niby tak.
Czy ludzie starsi tam chodzą? – tak, ale w piątkowe popołudnie spodziewalibyśmy się większego ruchu. W Trafficu zaobserwowaliśmy kilka starszych osób, które na parterze przeglądały prasę, w Czułym barbarzyńcy dominowali młodzi ludzie, Tarabuk wydał się nam najbardziej gwarnym i międzypokoleniowym miejscem starsza kobieta przyszła na zupę, matka z córką umówiły się na spotkanie, a babcia z wnukami zajrzała do księgarni w trakcie popołudniowego spaceru, grupa ludzi w różnym wieku prowadziła żarliwą dyskusję.



Można też pokusić się o postawienie kilku hipotez Dlaczego tak mało seniorów spotkaliśmy w trakcie naszej książkowej wyprawy? Hipoteza pierwsza. Może się nie interesują książkami, nie maja nawyku chodzenia do księgarni, chodzą do niej ale tylko po ty by kupić książkę jako prezent dla wnuka. Może ich nikt nie przyzwyczai do tego że można wziąć książkę z półki i bezkarnie poczytać?
Hipoteza druga- nie maja pieniędzy.
Hipoteza trzecia -czuja się niepewnie w tym m odym towarzystwie - a ono przeważa.
I coś jest na rzeczy bo jakby podświadomie tych starszych się wyklucza, traktuje jak szukających miejsca do przytulenia się. A nad nimi unosi się zapach kotów, dźwięk szurających nóg, wlecze się cień starości. Jedno wiadomo na pewno: chciałoby się więcej takich dyskusji, spotkań, sporów,
międzypokoleniowych konfrontacji i chyba jesteśmy na dobrej drodze, żeby tak było, ale zdaje się, że dopiero na początku.
Zobaczymy jak różne pokolenia przyciągać będzie „Wrzenie świata”.

tekst: Maciej Kosiński i Karolina Pluta
zdjęcia: Marta Zabłocka

wtorek, 12 października 2010

Senior w/z sieci

Jaki jest polski senior? Biały, uśmiechnięty, wysportowany.
Pobożne życzenia? Nie, kilka impresji powstałych podczas przeglądania rodzimych witryn dedykowanych osobom 50+.


Senior.pl, Starszakiplus.pl, Forum 50+ to witryny, którym przyglądam się, gdy szukam treści dotyczących osób po pięćdziesiątce. Wybór nie jest duży, jako że tematyka nie cieszy się wielką popularnością. Rodzi się więc pytanie: czy te portale zaspokajają potrzeby wszystkich swoich potencjalnych adresatów? Owych seniorów, starszaków, 50-plusów? Jacy musieliby oni być, żeby tak było?


Senior z Seniora.pl lubi stonowane, jesienne kolory. Gdyby chcieć wyciągać wnioski o jego hierarchii wartości na podstawie belki z zakładkami, to na jej czele znajduje się rodzina, na końcu – edukacja. Nie pozostaje w tyle z najnowszymi trendami. Wie, że na fali jest nordic walking. Gdy ma wątpliwości co do zawartości własnej apteczki, korzysta z porad farmaceuty online.



Użytkownik witryny StarszakiPlus.pl  też preferuje pastele, choć te w szpitalnym odcieniu. Jest uśmiechnięty, aktywny. Cieszy się życiem! Wie, jak ważne są relacje międzyludzkie i wszystkie czynności je podtrzymujące. Lubi gotować. W muzyce stawia na klasyczne wybory, Edyta Geppert wydaje się być w sam raz.



„Forumowicz 50 +”  jest zdecydowanie nastawiony na przyszłość – o czym stale przypomina mu dopisek: „seniorzy XXI wieku”. Ten tytuł zobowiązuje. Niewiele wiemy o jego gustach, sympatiach i preferencjach estetycznych. Jedno wiemy: chce poprawy jakości życia ludzi starszych w Polsce!

Z kolei czytelnika Gerontologii.pl niewiele interesuje oprócz stanu zdrowia i tego, czy ma kogoś u swego boku. Tylko bowiem, gdy te dwa czynniki są spełnione jego życie „na starość” może okazać się znośne.
O życiu przyjemnym nie ma co marzyć!

Obraz zarysowany powyżej nie jest ani uniwersalny, ani wyczerpujący, ani stuprocentowo zgodny z rzeczywistością. I nie taka jest jego funkcja. Ma być wyolbrzymionym i przejaskrawionym głosem przeciwko traktowaniu seniorów jako grupy homogenicznej, której jedynym wyróżnikiem jest wiek i podatność na choroby.
Ważne jest by propagować zdrowy tryb życia i aktywność fizyczną. Niemniej ważniejsze, by pamiętać o tych, którzy ruszać się nie mogą i mieć w zanadrzu coś do zaproponowania również dla nich. Warto podkreślać, iż rodzina, przyjaciele i bliskie osoby poprawiają jakość życia, zresztą nie tylko po 50-tce. Jednakże nie można zapominać o tych, którzy z jakichś względów wybrali lub skazani są na samotność. Ich życie może być wartościowe pod innymi względami. Trzeba jednak chcieć to zobaczyć.

tekst: Marta Pawlaczek

poniedziałek, 11 października 2010

Redakcja międzypokoleniowa obserwuje Warszawę

Redakcja Międzypokoleniowa to projekt społeczny Towarzystwa Inicjatyw Twórczych ę, w którym spotkali się ludzie z dziennikarską pasją.
Tworzymy redakcję międzypokoleniową, żeby wymieniać się doświadczeniami dziennikarskimi. Jesteśmy w różnym wieku i mamy rożne spostrzeżenia. Tropimy warszawskie inicjatywy międzypokoleniowe i zastanawiamy się czy nasze miasto jest im przyjazne.

Czy Warszawa to miasto przyjazne seniorom? Gdzie w tym mieście są miejsca sprzyjające inicjatywom międzypokoleniowym? Takie pytania i jeszcze wiele innych stawiają sobie członkowie redakcji międzypokoleniowej, którzy spotkali się w maju 2010 roku na warsztatach dziennikarskich w
Towarzystwie „ę”.

Redakcja powstała, by dać warszawiakom w różnym wieku przestrzeń do uczenia się od siebie nawzajem i tym samym do bycia czasem mistrzem, a czasem uczniem, do przyglądania się miastu, w którym żyją, do rozwijania umiejętności słuchania i rozmowy.

Członkowie redakcji mają od 17 do 67 lat spotykają się regularnie na kolegiach redakcyjnych podczas, których zastanawiają się nad tym, o czym warto napisać, z kim porozmawiać lub gdzie się wspólnie wybrać, by sprawdzić czy to, co atrakcyjne dla dwudziestolatków, może spodobać się pięćdziesięciolatkom i odwrotnie. Efektem wspólnej pracy jest prowadzony przez Redakcję blog, gdzie zamieszczane są wywiady, recenzje, komentarze, reportaże, felietony, a także komiksy i fotoopowieści, ponieważ dziennikarze redakcji cały czas eksperymentują z formą.

W ramach Redakcji odbywają się także warsztaty prowadzone przez Martę Pawlaczek pod tajemniczą nazwą : Pogotowie filozoficzne. Uczestnicy spotkań Pogotowia mają okazję do czytania klasycznych i tych bardziej współczesnych tekstów filozoficznych i do dyskutowania o nich. Na warsztatach jest też miejsce na rozmowy o nowinkach ze świata sztuki, nauki, historii, polityki, życia codziennego. Niemniej największą wartością spotkań jest możliwość skonfrontowania różnych myśli filozoficznych z doświadczeniem życiowym poszczególnych uczestników.

Wszystkich, którzy chcieliby współtworzyć Redakcję międzypokoleniową lub brać udział w spotkaniach Pogotowia filozoficznego prosimy o kontakt:
Karolina Pluta
karolina.pluta@e.org.pl
516 543 707

czwartek, 7 października 2010

Do poczytania...

W przerwie między kolejnymi książkowymi odsłonami polecamy bloga Pogotowia Filozoficznego.
Podczas ostatniego spotkania rozmowy toczyły się wokół idei działania, a jeszcze wcześniej dyskutowaliśmy o tym kiedy filozof idzie do lekarza...

więcej na blogu tutaj.

wtorek, 5 października 2010

Redakcja poleca - recenzja

Co się roi w bulwach dojrzałych kobiet (w formie przetrwalnikowej)?

Na okładce wiekowa pani. Twarz jak ze starej fotografii, z policzkami "podbitymi" kolorem ściągniętym z namoczonej krepiny - jak to się kiedyś robiło. W czepku, spódnicy i... stroju Super-mana: z powiewającą peleryną i wielkim "S" na klacie (męskiej!) - doklejonym, jak to się robi obecnie, w programie komputerowym.


"Bigos w papilotach" Marii Biłas-Najmrodzkiej i Elżbiety Narbutt - seniorek... Nie, nie, to słowo jakoś tutaj nie pasuje. Bo seniorka (polska) oprócz tego, że w jakimś bliżej nieokreślonym starszym wieku, kojarzy mi się z przesiadywaniem w przychodniach, konfesjonałach i na cmentarzach (kolejność ta jest przypadkowa).
A autorki owszem, przesiadują, ale przed komputerami, mailując do siebie. O czym? O mewie w ciąży. (Nad)wadze. O korzyściach płynących z kontaktów z młodymi oraz równolatkami. O rozładowaniu papierosem poczucia winy. O tym, jak się żyje, nie widząc. O psie, który niedługo odejdzie. O podróży w miejsca pełne wspomnień o mężu. Za to z dystansem i humorem oraz powagą, kiedy trzeba. Mądrze.
Bez odmładzania się na siłę, oraz, jak piszą: "bez postarzania się z własnej i nieprzymuszonej woli; czas i biologia i tak robią to za nas. My możemy jedynie opóźniać ten proces".

"Bigos..." pożarłam z ogromną przyjemnością. Bez żalu żegnam się z moim stereotypem seniorek i z czystym sumieniem ogłaszam, że autorki to moje s...upermenki!
Pani Elżbieta mówi, że pisanie listów teraz, to nie to samo, co kiedyś. Za czasów wiecznego pióra, atramentu i papeterii trzeba było czekać co najmniej tydzień na odpowiedź. A teraz są maile, wszystko szybko. Podejrzewam, że gdyby autorki korzystały z tego pierwszego sposobu korespondencji, powstałaby całkiem inna książka. Przecież tyle rzeczy wydarzyłoby się w międzyczasie (o którym również pojawiają się rozmyślania), jak wypatrywanie listonosza, które można by opisać. Śmiem jednak twierdzić, że byłaby to równie świetna lektura.

poleca: Marta Zabłocka

Dowcip i urok tej książki, napisanej w formie listów, jest takiej miary, że pozwala na stwierdzenie, że oto czytamy scenariusz Kabareciku Starszych Pań.

Największym walorem „Bigosu w papilotach” jest poczucie humoru. Ale jak opisać ten subtelny, wyrafinowany, dowcip? Na przykład wyznanie o pomyśle na książkę (autorki to seniorki, a jedna jest
niewidząca), brzmi: „To jest tak, jakbyśmy postanowiły skoczyć ze spadochronem: obie zejdziemy na
serce, a Ty - nawet nie widząc ziemi.”

Jaki jest temat tych listów? Otóż bywa on:

Filozoficzny: „koniec kopania się z koniem życia!”; „jestem pyłkiem w ogromnym łańcuchu historii Ludzkości”; „za groźbę uważam za mało życia w życiu.”

Społeczny: emeryci – „żyjąc, powiększają deficyt państwa”; osobiście lubię legalne związki”;
„nie tylko ja wkładam do lodówki obierki od jabłek razem z kluczykami do samochodu!”

Osobisty: „jestem uzależniona od koperku”; „ mam wręcz zamiłowanie do bałaganu”; „przez borowiki
jestem cała zaśliniona”; „żadnych zobowiązań wobec zdrowia!”

Intymny: „produkcja 11 córek i 1 syna wywołuje u mnie bardzo ciepłe uczucia”; „dawniej-60 lat na haju, teraz: stan stabilny”; „nie ma mężczyzn na własność w mojej chacie”; „babcia żyjąca na kocią
łapę!”; „mąż, z Berlina: oglądać samemu porno shop?! Bez ciebie? Nie ma mowy.”

Autorki listów są wykształcone, oczytane i obeznane ze światem. Przez ich wspaniały dowcip przebija wiedza, doświadczenie życiowe, i (E i M, wybaczcie, proszę!)- głębia ducha. Ich książka – to autoportret odchodzącego pokolenia starej warszawskiej inteligencji.

Najważniejsza jest dla nich niezależność. Obok miłości bliźniego mają zdrową dawkę egoizmu, stąd zabawne rozważania, jak pobyć sobie leniwym, jak się wykręcić od niewygodnych sytuacji…
„Idę mieć atak – to godna ich poczucia dystansu do świata recepta.”

Są młode duchem: „jestem nieomal bez przerwy czymś bezgranicznie zdumiona, zachwycona i zadziwiona wielkością rzeczy, które człowiek potrafi dokonać.”

Bywają starszymi paniami bez godności. Deklarują bycie odległym od dążenia do doskonałości, przebywanie w przetrwalnikowej formie kobiety dojrzałej, w której mają zamiar przejść na drugą stronę życia, robić wszystko, by ze tego stanu nie przejść w stan babulki, rozprawiają o: puszczaniu się w koperku, chichraniu w łóżku, kocicy, która nagrała swoją rozerotyzowaną panią na sekretarkę.

A teraźniejszość? Doceniają komputer, ale uważają go za buca, bo podkreśla neologizmy, ale wulgaryzmów już nie. Zachwyca je Wyrypajew, ale trzęsie złość, gdy młodzież z telefonów mówi do nich po imieniu. Odkryły asertywność i widzą różnice: one, młode, obsługiwały rodzinę, dzisiaj młodzi dbają przede wszystkim o siebie. Ich ton serio jest optymistyczny: już nic nie muszę, a jeszcze tak wiele mogę.
I są rozkoszne w tak bardzo nas interesującej kwestii międzypokoleniowej: słucham w nocy radia o sprawach łóżkowych (nie pada słowo: sex!). A potem doradzam młodemu pokoleniu. Takie rozmowy z moja mamą, babcią były nie do pomyślenia! I wzruszają, gdy piszą: całuję szczodrze.

Widzę scenę. Na niej Marię i Elżbietę. Słyszę inteligentny, subtelny dowcip Kabareciku Starszych Pań.
Czuję z nimi absolutną wspólnotę i uprzejmie proszę o angaż na bileterkę.

poleca: Elżbieta Kisielewska

piątek, 1 października 2010

Pierwsza odsłona filmów "Seniorzy w akcji"!

Z okazji Międzynarodowego Dnia Osób Starszych zapraszamy Państwa na pierwszą odsłonę filmów opowiadających o działaniach społecznych realizowanych przez osoby powyżej 55 roku życia. Teatr tańca, wolontariat majsterkowiczów, emocjonalna mapa dzielnicy i upiększanie świata – to tematy filmów powstałych w ramach programu „Seniorzy w akcji”.

Wszystkim seniorom życzymy niesłabnącej energii i niekończących się pomysłów na działania społeczne!

Poniżej zamieszczamy jeden z filmów - "My kobiety Muranowa", opowiadający o warszawskim projekcie zrealizowanym w ramach II edycji konkursu "Seniorzy w akcji". Życzymy miłego oglądania!




Filmy dostępne są na kanale youtube.com, a także na stronie internetowej projektu: www.seniorzywakcji.pl.


Filmy powstały w ramach programu społecznego „Seniorzy w akcji" realizowanego przez Towarzystwo Inicjatyw Twórczych „ę" i Polsko-Amerykańską Fundację Wolności.
Ich realizacja została sfinansowana ze środków firmy EMPORIA i Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności.