czwartek, 26 sierpnia 2010

Czy Amsterdam jest przyjazny osobom 55+?



 Trudna to sprawa, bo chodząc po tym mieście, widzi się głównie ludzi z mapami, więc na pewno nie są to amsterdamczycy. Ale ci z mapami mają często dużo lat, wiec skoro tak tłumnie tu przyjeżdżają, to chyba nie narzekają na brak wygód. W Warszawie widać ich niewielu, chociażby dlatego, że chodząc po niej w ogóle nie ma gdzie przysiąść, by odpocząć. Wiem, co mówię, doświadczyłam tego wielokrotnie.

W Vondelparku nie widziałam na ławce nikogo, kogo mogłabym określić mianem staruszka/staruszki.
I zjawisko paskudzenia trawników rozkruszonym chlebem dla gołębi, czym starsi zajmują się w Warszawie tak namiętnie, tutaj w ogóle nie występuje.
Osoby 55+ + + widziałam głównie na rowerach, więc zachodzi pytanie, jakim mianem należy określać ich poważny wiek. U nas takiego problemu nie mamy, sport rowerowy nieomal nie istnieje.
A jeśli z jakichś powodów 55+ nie mają rowerów, to widziałam rowerowe taxi, które wiozło panią w takim właśnie wieku. U nas byłoby to ekstremalnie niebezpieczne.
I w ogóle ludzie z siwymi włosami wyglądają tak rześko, że samo pytanie o wiek mogłoby być wysoce nietaktowne. Wiekowa sprzedawczyni w artystycznej galerii w dzielnicy Jordan była ubrana tak niekonwencjonalnie, że skutecznie konkurowała z najnowszą młodzieżową modą.
Starsi zapewne cieszą się powietrzem z minimalną ilością wyziewu spalin, odwrotnie niż warszawiacy.
Oraz spokojem miasta, w którym nie występują nocne ryki motocyklistów, tak eksponowane na głównych ulicach naszej stolicy.
Oraz możliwością korzystania z lekkich konstrukcji wspomagających chodzenie, na których można umieścić zakupy, a także usiąść . Także z małych, zwrotnych pojazdów inwalidzkich, widocznych na ulicach w niemałej ilości.

A z drugiej strony widzę dla 55+ przeszkody tak drastyczne, że aż mną wstrząsa:
1 – amsterdamskie schody!!! Jak oni na nie wchodzą?! Ja też jestem 55+, ale niesie mnie po tych stromizmach i skrętach radość z powodu wakacji w tym mieście. No i lekko ubrana jestem, i bez bagaży spożywczych. A oni cały rok tak? W ciężkich zimowych butach? Z siatą zakupów? Straszne.
Więc stwierdzam, że u nas schody wygodniejsze są.
2- nie ma zniżek do muzeów dla 55+ zagranicznych. Ale to akurat rozumiem. Im by się nawet w głowie nie zmieściło, ile można, czyli ile nie można kupić ich biletów za polską emeryturę. Oni całe pokolenia liczyli, a myśmy się bili. Kto w tej sprawie ma lepiej, pozostawiam bez odpowiedzi.
A dopisek w tej sprawie jest taki: zniżek nie ma, ale jest całoroczna karta muzealna dla wszystkich, która znakomicie ten brak rekompensuje.

Elżbieta Kisielewska

1 komentarz:

  1. Pani Elżbieto,

    Kolejne opowiadanie, wciągające bardzo. Zachęciła mnie Pani do Amsterdamu i chętnie odwiedzę to miasto.
    Piękny styl jak zawsze zresztą.
    Stała i wierna czytelniczka.
    Pozdrawiam serdecznie
    Agata

    OdpowiedzUsuń