środa, 25 sierpnia 2010

Weselne Signum temporis

Trochę spóźnione z powodów technicznych, za co przepraszamy, ale wciąż aktualne pozdrowienia 
i refleksje Elżbiety z pewnego przyjęcia weselnego w Koszalinie - przerwą na chwilę serię pocztówek z Amsterdamu.

Lipcowe pozdrowienia z koszalińskiego bywają nadmorskie, nadjeziorne, lub śródleśne. Moje są…unijne plus. Bo pozdrawiam z wesela, na którym bawiło się 60 osób: z Polski, Niemiec, Szwajcarii, Turcji, Mongolii, Rosji, Anglii i USA. Panna Młoda - Gosia, lat 31- absolwentka warszawskiego SGH oraz Uniwersytetu w Mainz, pracuje dla klientów prestiżowej niemieckiej firmy audytorskiej. Właśnie awansowała na dyrektora. Pan Młody – Pascal, jest Niemcem, ma 32 lata i kończy właśnie pracę doktorską. Rodzice Nowożeńców: Gabi, Uli oraz Krystyna i Marian czekali na ten moment sześć lat. Bo młodzi ciągle, od rana do wieczora, byli zajęci: studiowaniem, pracowaniem oraz przelotami między europejskimi i amerykańskimi klientami. Widywali się tylko w weekendy, zmęczeni oczywiście. Urlopy poświęcali na zwiedzanie świata. Więc nie dało się wcisnąć w grafik coś tak absorbującego jak ślub.

Poza tym, dla Panny Gosi zawsze najważniejsze były książki. Rodzice zastanawiali się, czy nie jest nazbyt poważna, nazbyt pracowita, nazbyt – rzec by można, naukowa. Pocieszali się, że jest także piękna i inteligentna, wiec…
A Pascal, no cóż… przy swojej zawodowej pasji i niebywałym perfekcjonizmie miał naprawdę ciągle coś do zrobienia!

Wreszcie tych dwoje straszliwie zapracowanych, ciągle w drodze, w biegu, wiszących na komórkach i notebookach - znalazło czas na ślub! A chcielibyście wiedzieć, jak się poznali? Otóż na konferencji, poświęconej państwom Europy Środkowej. Prowadziła ją Gosia. Z konferencji wrócili razem.

Na weselu bawili się przyjaciele i znajomi ze studiów i z pracy oraz ich dzieci. Trzy i czteroletnie sypały kwiatki na nowożeńców, potem baraszkowały. Niemowlaki pełzały po trawie. Pięciolatek śmigał między stołami na plastikowym autku. Starsi sypali ryż, potem jedli, pili i rozmawiali. Wiecie co? Mimo wielu toastów, nikt się nie upił.

Kochani! Zakończenie mojej kartki może być ideolo: Jeszcze Unia nie zginęła, póki żyje miłość! Albo emotion: Make love, not war! Albo dramatic: Przez tydzień przed weselem były porażające upały. Na godzinę przed weselem szalała wichura i lał deszcz. Podczas wesela pogoda była stateczna, za to często następowały przerwy w dostawie wody i elektryki.

Jako gość 55+ ofiarowałam Państwu Młodym album z juweniliami Panny Młodej, które przechowywałam przez ponad ćwierć wieku. Byłam strasznie dumna: nikt nie wymyśli lepszego prezentu! Niestety!!! Tatuś Pana Młodego, także 55+, prześcignął mnie! Pokazał fotografie swojego synka za pomocą… POWER POINT-a!
Nie, nie chodzi o to, że nie potrafię. Potrafię! Ale dlaczego na to nie wpadłam?!

Elżbieta Kisielewska

1 komentarz: