piątek, 2 lipca 2010

Niespodziewany finał spaceru na Chmielną

Jesteśmy na Chmielnej. Na tym kawałku przestrzeni miejskiej, jak w pigułce możemy prześledzić problemy miasta. Przed laty była to reprezentacyjna ulica z charakterystycznym handlowym klimatem. Zobaczymy, czy utrzymała swój styl.
17 czerwca 2010 r godzina 19.00

Wędrujemy pieszo, od Mokotowskiej, przez plac Trzech Krzyży, Nowy Świat aż do Chmielnej.
- Tu były Hybrydy, klub studencki, przychodziłam tu potańczyć - Ania uśmiecha się do wspomnień. Pamiętam. Tu po raz pierwszy usłyszałem „Pamiętajmy o ogrodach”, melodię, która z biegiem lat stała się znakiem rozpoznawczym połowy lat sześćdziesiątych.

Mijamy budynek Ministerstwa, redakcję „Szpilek”, a na rogu antykwariat… Nie!!! Tak było kiedyś. Nie ma już Szpilek, nie ma antykwariatu. Czyżbym odbywał podróż sentymentalną? Nie mogę oderwać się od wspomnień.

Parę metrów dalej, w stronę ronda de Gaulle’a widać warszawską osobliwość. To palma w centrum ronda. Jeszcze mam w uszach żarciki grupy Włochów, których w zeszłym roku prowadziłem na ulicę Nowy Świat, chcąc pokazać nocne życie w stolicy. Sztuczna palma wzbudzała jedynie niedowierzanie i wesołość. Żadne wyjaśniania, że to Aleje Jerozolimskie, że warto się zastanowić nad jej obecnością, bo nawiązuje do wielokulturowej historii Warszawy, nie pomagały.

Rozmyślania przerywają słowa przewodnika. – Jesteśmy na Chmielnej. Na tym kawałku przestrzeni miejskiej, jak w pigułce możemy prześledzić problemy miasta. Przed laty była to reprezentacyjna ulica z charakterystycznym handlowym klimatem. Zobaczymy, czy utrzymała swój styl.

Prawie nie znam tej ulicy. Wystawy sklepów, kawiarniane ogródki. Wszędzie piwo, alkohol. Tłoczno, gwarno i … obco.
Nagle swój wzrok kieruję na dwóch mundurowych. Jakiś przechodzień, żywo gestykulując, coś im tłumaczy. W pewnym momencie wyjmuje z teczki ulotki i wręcza policjantom. Zaintrygowany poprosiłem o ulotkę i odszedłem.

Dobrze, że ktoś pomyślał o ławeczkach dla strudzonych. Po chwili zobaczyłem roznosiciela ulotek. Skinieniem ręki zaprosiłem na chwilę rozmowy.
- Dlaczego pan tu rozdaje ulotki?
- To proste, chcę pomóc obecnym na Chmielnej narkomanom, a policjantom zostawić informację, gdzie mogą kierować uzależnionych. Współpracujemy z anonimowymi alkoholikami.
Kilka metrów dalej zakratowana brama, przez którą widać studnię podwórka. Jest domofon. Chmielna 20. Tabliczka oznajmia: Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce.

Niestety, czas naglił. Musimy kończyć rozmowę. Rozstajemy się z nadzieją na przyszłe spotkanie hasłem: – Póki nie pijesz, wszystko możliwe.

Marek

1 komentarz:

  1. Mam pytanie do autora tekstu: gdzie jest ten niespodziawany final? Cos jakby mysli gdzies podczas pisania uciekaly w rozne strony.

    OdpowiedzUsuń